czwartek, 5 lipca 2012

Triada



Dostałem się do Triady…   szczerze mówiąc nie miałem z tym trudności  wydaje mi się ze za łatwo poszło albo to ja mam za dużo obaw…. No cóż może się w końcu czegoś dowiem ciekawego… cały budynek  organizacji był urządzony na w pól średniowiecznym i gotyckim stylu podobało mi się to, Wszedłem do jednego z pokoi   szefostwa   i usiadłem na fotelu wypadało by poznać szefuncia… Wysoki mężczyzna wszedł do pokoju i zmierzył mnie wzrokiem miał na sobie czarne ciuchy  jasno brązowe włosy  no nie daleko mu do blądu oczy miał zielone  i kwaśna minę, no może zasłuży na mój szacunek…
- Tu nie przedszkole, dzieciaczku, spierdalaj bawić się do piaskownicy * że ja? Hahahah zabawne….*
-ooo to co tu Jeszcze robisz...?szefo Uniósł przez chwilę brwi, po czym uśmiechnął się szeroko.
- Masz jaja, dziecinko... Ale ja nie trawię jakiś pierdolonych mieszańców.- prychnął z niesmakiem, lustrując go. *=.=” Luuuuubie cie…*
-oohh jazgrze mi przykro z tego powodu.... mruknąłem  nie spuszczając  z niego   póki co jest interesujący
-Spieprzaj.- powiedział zdecydowanie.- Idź porozmawiaj z Mią, ona takich lubi.

-gdzie ją znajdę?
-Uśmiechnął się paskudnie.- Wierz mi, poznasz ją, gdy ją tylko zobaczysz. * gdyby nie ta jego twarz uśmiech był by zajebisty no trudno nikt nie jest tak piękny jak mła! Xd* wstałem , wychodząc  podpaliłem  szefunkowi  kawałek ubrania, drzwi zmankeły sie  za mna same * Musze sprawdzić   granice do których mogę się posunąć , musze wiedzieć na czym stoję i co Chwile potem stałem się szczurem nosz Kuźwa! O nie nie nie trzeba się upomnieć >,<  co bu tuu o mam pomysł skorzystam z tego i go pogryzę  ^w ^  podreptałem.. do pokoju i wlazłem nu pod nogawce  i zacząłem gryźć a masz  xd  ale długo to nie potrwało jednym ruchem złapał mnie za ogon
.- Teraz też podskakujesz szefowi Triady?- zamruczał złowrogo. *    Ja jeszcze nie podskakuje staruszku ale mogę zacząć  -w-*
-  odmień mnie >,<!
-Co będę z tego miał?
-a co chcesz?
-Hmm... zabijesz kogoś dla mnie.
-kogo?

-Wampir mutant. Wkurwia mnie.- stwierdził beztrosko  *pewnie Rina*
-imie.. namiary?

-Posługuje się imieniem...- zamyślił się.- Shadow. Tak, Shadow. U nas lepiej znana jako Ryu.*ee..?*
-masz więcej informacji..?
-Agentka. Pieprzona suka.- dodał mściwie.* tak na sto procent Rina!*
-nie wolisz jej żywej..? *nie nie nie zabić jej nie można spojrzał z namysłem na  mnie i mnie odmienił 
.- Umiesz myśleć, szczurku, to dobrze. Chętnie ją zamęczę.- zamruczał.- Krew wampirów sporo potrafi.
-znajdę ja * nie musze nawet szukać..*wyszedłem z pokoju, no dobrze gdzie ja mam znaleźć tamta   dziewczynę… o mam…*
Mia była dość charakterystyczna. Miała wąski ogon zakończony strzałką oraz lekkie rogi.
-Cześc. *odezwałem się pierwszy*

-Ty jesteś ten nowy?- spytała od razu.
-Tak
-U uśmiechnęła się uwodzicielsko i się zaczęła do mnie dobierać ,*wtf!* położyłem rękę na jej czole i  wyprostowałem ją oddalając napaloną rogata ale ta Śmignęła mi zgrabnie pod ręką.- Och daj spokój... Taki śliczny, taki żywy....- zamruczała.*=.=”  ta  bo się nabiore wyssie mi cos czy Cu… o nie.. pyzatym napierw Rin* Owinęła mnie ogonem i pocałowała namiętnie, łapki pchając mi do spodni  *wwr..-.-* ale odwzajemniłem przy okazji wbijając rece w jej plecy i rozdzierając ja na pół- Fajne powitanie – rogata padła na ziemie martwa> *uppss….*
-Ubiłeś naszego sukkuba. Znajdź kogoś, kto ją zastąpi... Najlepiej tę sukę, na którą poluje szef.- zaśmiał się jeden z członków Triady.

-pod warunkiem ze będę pierwszy   -wyjąłem rece z jej ciała - wgl to łups...
-Pierwszy chcesz ją przelecieć? A proszę bardzo.- wzruszył ramionami. – Ruszyłem do wyjścia czas  do domu, wypadało by się pojawić zanim wszyty się obudzą…  po jakiś 20 minutach znalazłem się  pod drzwiami i wszedłem do domu-

-Dzień dobry!- Krzyknęła księżniczka z salonu zamykając książkę..- Jadłeś coś dzisiaj?- Spytała, pewnie  gdy wstała mnie już nie było.
-Tak zjadłem śniadanie rano -usiadłem obok niej w uśmiechem *lubiłem ja nie wiem czemu* a Tobie jak sie spało?
-Dobrze. Tak jak zwykle...
-Cieszę się –uśmiechnąłem się – po chwili  Rina Zwlokła się z góry, rozczochrana i wyglądająca tak, jakby ktoś jej zakomunikował, że odwołano święta spojrzałem na nią  i po całościowym osadzeniu powiedziałem-
-wyglądasz jak by tornado przeszyło twój pokój... i co taka smutna?
-księżniczka patrzyła na wampirzycę bez wyrazu- Twój wygląd jest adekwatny do charakteru, wampirza wiedźmo. -stwierdziła sucho-
-Spać.- burknęła smętnie. Dziewczynę  kompletnie olała- A co do tornada... Anioł-telekinetyk zostawia podobne śiady –Głodna jestem...- spojrzała na Aiko wymownie. A dokładniej na jej szyję.

-  Trzymaj sie zdala od młodej =.=" * Jej nie dam skrzywdzić…. *
-Blond włosa Uniosła lekko brew widząc spojrzenie. Czarnowłosej-Ha. Ha.  Możesz pomarzyć.- Powiedziała chłodno.
-Zabroń mi.- powiedziała z rozbawieniem wampirzyca .- Nie bój się, dziecinko, byle czego nie jadam.- podeszła do lodówki i zaczęła grzebać za czymś jadalnym. *  ależ one się  nie lubią *
-Tłumacz to sobie w ten sposób. Nie dla psa kiełbasa. *hahahhahah XD*
-Krzyżówki z psołakami jeszcze nie stworzono.- powiedziała z uroczym uśmiechem.
- Co do zakazywania….własnie to zrobiłem

-Shine... Znajdź kogoś, kto mi czegokolwiek zabroni, to Cię wyściskam.- mruknęła.
- Hallo Tu stoję - W tym Momocie do domu weszła wysoka Czarnowłosa dziewczyna z  pięknymi lokami i Błyszczącymi spokojnymi Lodowymi oczami , Od razu gdy przekroczyła próg domu rozniosła spokojną atmosferę wokół niej roztaczał się taki spokój i harmonia. Uwielbiam ja za to… ubrana była w jasne Jeansy i czerwoną bluzkę na ramiączkach z dekoltem na szyi miała powieszony błyszczący krzyż- Witajcie ! –powiedziała z  dosyć sporym entuzjazmem w głosie-
-Cześć – Uśmiechnąłem się na jej widok-  
-Bry -mruknęła Rin-
Dzień dobry- Powiedziała  księżniczka-
 -Mamiko jestem -ukłoniła się- Jestem Właścicielka domu  milo mi was poznać! - uśmiecha się-
I wzajemnie...- powiedziała rin uśmiechając się *Woow* wyjęła pęto kiełbasy, złapała za pół kilka kromek chleba i zaczęła wcinać.
-Cała przyjemność po naszej stronie.- Skinęła jej głową blond włosa.
- Będe w swoim pokoju  Jak by co <-z uśmiechem spojrzała po wszystkich a jej  lodowe oczy  błyszczały i poszła na górę- *uwielbiam jej oczy…*  dopiero po chwili uświadomiłem sobie ze uśmiech nie znikał mi z twarzy-
-Rin Pójdziesz gdzieś zemną? -powiedziałem po chwili-
-Zależy, gdzie.- spojrzała podejrzliwie na mnie-
-na spacer  

-Mogę iść.- zgodziła się, wcinając chleb z kiełbasą.
- Miło *  Ciekawe na ile zostaje Mami -  właśnie księżniczko ja ty masz na imię..  
-Kamelia
-Ładnie
-Nie widziałeś w aktach?- Spojrzała na mnie z lekkim uśmiechem.- Dziekuję.
-nie nie zwróciłem na to uwagi. Może dogadasz sie z Mamiko <-uśmiechnąłem się-  Rin idziemy?

-Najpierw się przebiorę.- dokończyła jedzenie i zmyła się do góry.*
-Może... Chyba na razie powinna odpocząć. Nie sądzisz?
-Pewnie czyta jak zwykle. hmm Czy ja wiem
-Więc jak chcesz... Mogę do niej iść. – w  tej chwili zeszła czarnowłosa ubrana w dżinsy, glany i jakąś koszulę, włosy ściągnęła w kucyk,.- Można iść.- mruknęła-
- ostatni pokój  
 -Pokierowałem Kamelie  ruszyłem do drzwi ta  Skinęła głową i poszła na górę... a Rin poszła za mna
-Jaki anioł był? -Musiałem cos powiedzieć by był jakis temat..-
-Gdzie anioł?- spytała zaskoczona
- noo coś mówiłaś... rano* ten tego i ten.. no..*
-Aaaa, anioł-telekinetyk. Nieważne.*jak zwyklę*
 -  nie ale bardzo ciekawe

-Cicho tam. Co chciałeś?- spytała krzywo.
- Ja..?  właściwe to nic... <odwróciłem sie do niej* no to do roboty..* i wziąłem ja w tali i podrzuciłem> mam dziś dobry humor - złapałem ja i przerzuciłem prze ramie-za dobry  humor  
 -wyszczerzyłem sie, położyłem rękę na jej kręgosłupie tak by ja podtrzymać na tym ramieniu żeby sie nie zsuwała i jeden palec na nerwie który ucisnąłem co spowodowało ze dziewczyna straciła przytomność- jedyne co zdarzyła powiedzieć to -Shine, nie żyjesz! ,Zatłukę Cię!- a potem straciła przytomność.
-Dokładnie nie zyję... bo mnie zatłuczesz  ^ ^ -Poszedłem z nia do kwatery Triady i prosto do gabinetu Stefcia  marudy.- Ekchem…. –a Tamten siedział i coś czytał.- Czego chcesz? * Jeszcze się pyta najpierw mnie po cos wysyła a teraz co za sklerotyk! >,<!*- zdjąłem z ramienia Rin i posadziłem  nieprzytomna na fotelu> O nią ci chodziło? -Szefuniowi się oczy zaświeciły.- Dokładnie o nią...- syknął złowrogo. * do tego jeszcze paranoik.. na idenym punkcie to go zniszczy*
- Ok OK a co chcesz z nia zrobić?   
-Zabić, zamordować, poszatkować...
-Zgwałcić.- dodał jakiś facet, wchodząc do środka. 
Co do  zgwałcenia rekwiruje. a nie lepiej pozbawić ja energi i uczynić... zabaweczka  chodząca tutaj sadze ze to jest gorsze nisz śmierć bo to co ty chcesz zrobić jest w sumie na lajcie...-Szef się uśmiechnął.- Chcesz się wykazać?- zakpił. * nie to ty masz nudne pomysły…*
-Podsuwam ci lepsze pomysły bo widzę za grosz  w Tobie pomysłu...
-Chwilowo się jedynie rozemocjonowałem.- odparł słodko tamten.*ta jasne..*
- Yhymm...
-Walnijcie ją do lochów. I nie tykać!- dodał groźnie. Wynieśli Rin
-Czego byś chciał w takim razie?
-puki co  jeszcze nic,  jak przyjdzie mi cos do głowy to się zgłoszę... 
-No cóż, idę sobie z nią porozmawiać.- wstał i polazł do lochów.  W tym czasie ja zdazyłem pozwiedzać całą organizację w koncu a pod koniec postanowiłem zajrzeć właśnie do lochów zastanawiało mnie co on z nią zrobił W lochach słychać było przeciągłe wycie torturowanej osoby przeplatane z ostrymi przekleństwami Rin, jednak wypowiadanymi coraz słabszym głosem.
Szefu trzymał jakiś proszek i fiolkę z płynem. Gdzieś w kącie kuliła się Rin, zdrowo pokrwawiona i poturbowana. I wyraźnie wściekła, chociaż drżała.
- Coooooooo zrobiłeś ?  tez chce ten proszek... –Wampirzyca dosyć mocno się zdziwiła widząc mnie-  
- To działa tylko z tym.- odezwał się szefu, pokazując na płyn.  
-    A co włascie To robi..? bo ciekawie to wygląda -spojrzałem na proszek i na plyn pocztm na rin  a Ta jedynie mocniej się skuliła, ocierając krew z ust. Wyglądała jak kupka nieszczęścia. Szef uśmiechnął się jak psychopata.- To jedyne, na co ta wampirza suka jest uczulona. Efekty widzisz.  
 ciekawe. ale nie zabijaj jej <uniósł kącik ust do góry> szkoda takiego ciała
-To nie zabija. Robi tylko całkiem ciekawe rany.- zarechotał szef.
-Skurwiele.- burknęła wyraźnie Rin, pomimo braku kilku zębów i złamanego nosa.
-nice – wyszczerzyłem się i poszedłem na  obiado kolacje do domku , Przewijając podróż wszedłem do domu i poczułem piekny zapach  Owoców Moza ryzu i wazyw  mniam dziewczyny się dogadały .Chwilę później gdzieś na schodach słychać było huk. I cichy syk. A potem trzaśnięcie drzwi do łazienki. * Rin O.O??? jakim cudem czy ten stary cholerny dziadyga nie potrafi utrzymać zwykłego wampira  Jpr,… co za  yh…*-Po chwili było słychać  głos Mamiko
-Shine...? wszystko ok??
- tak
-czemu trzasnołes drzwiami
- to nie ja to.. Rin
- co ja ugryzło
- nie wiem poszła chyba ze swoim facetem czy cos  spotkaliśmy jakiegoś chłopaka i  ona z nim poszła
-aa – Najwidoczniej czarnowłosa to usłyszała i pojawiła się obok mnie. Wyglądała tragicznie, pobita i zakrwawiona.- Poszłam za facetem?! Sprzedałeś mnie Triadzie, skurwysynu!- krzyknęła wściekle.
-ee..?-Wydała dźwięk zakłopotana Mamiko-
-To, co słychać.- złapała się ściany.- Mami, masz może czerwone wino? Ewentualnie chociażby barszcz, bo o krew prosić nie będę...- dodała czarnowłosa-
-Księżniczka wystawiła głowę z kuchni słysząc to wszystko- Wiedźmę napadli?- Spytała i spojrzała po nich wszystkich. *hahhaha xd Kocham ja*
mam mam – niebiesko oka otworzyła góra szafke i wyjeła czerwone wino- Przynieść ci kolacje do pokoju?-wydawała się troszke zdezorientowana-
-
Złap szczura... Jak chcesz krwi...-odparła kamelia-
Nieee, dzięki. Prześpię kolejne kilka dni.- westchnęła.- Muszę się poskładać.- syknęła z bólu.- Wino odkupię...- odebrała butelkę.- Potem wszystko powyjaśniam.- poczłapała się do góry całkowicie olewając Bladwłosa-
-jest ryz owoce moza i wazywa  - uśmiechnęła sie bardzo miło splatając rece  sprzodu -
Shine.. będę mogła cie  poprosić  po kolacji do  pokoju? Kamelia możesz siedzieć z nami  ^^*  Pogadanka czy wyjaśnienia… nie by  to było dobre i tak..*- Zasiedliśmy do stołu i zjedliby kolację  Czułem się dziwnie tłumaczac dokładniej co się stało  Księżniczka To zauważyła i spytała się  czy cos nie tak lecz stałem pszy swoim ze wszytko jest w porządku po kolacji rozeszliśmy się do pokoi chyba.,, bynajmniej  ja tam poszedłem  Nie wiem jak Pozostała  2 Pannic..